Tiwaz Tiwaz
181
BLOG

Rzeczpospolita dziadów nie potrzebuje

Tiwaz Tiwaz Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Nasz prezydent w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku podpisał ustawę o tzw. obniżeniu wieku emerytalnego. Do 60 lat dla kobiet i do 65 lat dla mężczyzn. Biorąc w rachubę średnią życia kobiet i mężczyzn w Polsce możemy łatwo wyliczyć (nie wchodząc w szczegóły i niuanse), że państwo nasze będzie z naszych kieszeni wypłacało świadczenia emerytalne mężczyznom przez lat 8, białogłowom zaś przez lat 22, nim sczezną, zasną w Panu, czy co tam sobie kto w wolnym kraju życzy.
Politycznym tym decyzjom towarzyszyło uporczywe bicie piany przez publicystów, "ekonomistów" oraz "ekspertów" sprowadzające się do dzielenia tej samej kwoty pieniędzy przez 6 i 8 oraz 17 i 22 i snuciu na tej podstawie rozwlekłych dywagacji o "stratach" płynących ze zwiększenia dzielnika. Prosta arytmetyka z podstawówki została przedstawiona jako eksperckie wyliczenia, co, zdaje się, nie wywołało niczyjego szczególnego zażenowania, z orędariauszami dobrej zmiany włącznie. Widocznie powiedzenie obywateleom, że kwota, jaką mogą dostać jako emeryturę jest niezmienna, takoż liczba lat, jakie mają do przeżycia, więc kwestia jest tylko podziału pewnego kwantum na miesiące trwania w lęku, chorobie i nadziei, wymagałoby wyjścia poza granice zwyczajnej politycznej hipokryzji i swoistej polskiej politpoprawności, która zakazuje mówienia o o śmierci, średniej długości życia, rozpaczliwej starości itd.
O emeryturach mówi się, jakby miały trwać wiecznie, wbrew oczywistym liczbom i faktom. Emerytury są wypłacane normalnie pracującym mężczyznom, a więc nie strażakom, rolnikom, górnikom, policjantom, prokuratorom, wojskowym i innym przedstawicielom nadzwyczajnie traktowanych zawodów, przez bardzo krótki czas, około 7 lat. Tzw. publicystyka przedstawia okres wypłacania emerytury jak trwający wiecznie, stawiając w centralnym świetle kwestię wysokości świadczenia i zupełnie pomijając realny okres jego pobierania.
Więcej, w ogóle w tej publicystyce nie występuje kwestia "życiowego dochodu" (możemy się domyślać, że unaoczniłyby takie rachunki skalę nierówności dochodów w naszym społeczeństwie znacznie bardziej, niż zestawienia płac, a nadzwyczajne uprzywilejowanie obrońców naszych granic, stróżów praworządności czy ładu i porządku mogłoby się okazać skandalicznie niewspółmierne w stosunku do ich zasług). Nigdzie nie znajdze Szanowna Publiczność wyliczenia sumarycznego wynagrodzenia oficera naszej niezwyciężonej w obu wojnach armii, które uwzględniałoby przeciętny 60-letni (wojskowi żyją dłużej niż kierowcy czy budowlańcy) czas pobierania  pełnego wynagrodzenia ze wszystkimi dodatkami, łącznie z kwotą za opuszczenie mieszkania służbowego, czasami wynoszącą i kilkaset tysięcy złotych.
Jak wiadomo nasza niezwyciężona w wojnach 1968 i 1981 roku armia składa się głównie z oficerów (a budżet MON idzie głównie na tych emerytowanych) i to jest jedna z przyczyn, dla których nie da się wypłacać przyzwoitych emerytur ciężko pracującym ludziom. Wg moich obliczeń, po uwzględnieniu inflacji, życiowy dochód netto pułkownika zaczynającego od rangi  podporucznika to około 5,6 mln złotych. Przy takich wydatkach na obronę narodową nie ma mowy o przyzwoitych emeryturach dla zwykłych ludzi. 
Pamiętać trzeba, że wojsko i policja składek emerytalnych nie płaci w ogóle, rolnicy i górnicy płacą je niewspółmiernie niskie w stosunku do wysokości i okresu wypłacania świadczeń.
Z kogo państwo nasze zdziera najbardziej? Na kim uprzywilejowane grupy pasożytują najbardziej? To już osobna kwestia, na inną notkę.
W każdym razie Rzeczpospolita dziadków nie potrzebuje, starczą jej babcie żyjące na emeryturze 3 razy od dziadków dłużej.

Tiwaz
O mnie Tiwaz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo